Zakrywanie nosa i ust jest najprostszym, a jednocześnie najskuteczniejszym sposobem na walkę z rozprzestrzenianiem się wirusa. Posiada tylko jeden mankament: muszą robić to wszyscy. Obostrzenia związane z epidemią zmieniają się bardzo dynamicznie wraz z ilością zakażeń i aktualną sytuacją epidemiologiczną. Niezależnie od nich, warto jednak narzucić sobie swój własny reżim w kwestii zakrywania ust i nosa. Im więcej osób się do tego zmusi, tym prędzej pożegnamy globalne zagrożenie. Poszukiwanie i wykorzystywanie każdej luki w obostrzeniach jest nie tylko dziecinne, ale zwyczajnie niebezpieczne dla społeczeństwa i nas samych.
Określmy miejsca, w których zawsze musimy założyć maskę. Z pewnością będą to wszystkie publiczne przestrzenie zamknięte, takie jak sklepy, apteki, galerie handlowe czy kina. Ze względu na brak naturalnej wentylacji i ruchu powietrza wirusy mogą utrzymywać się w nich znacznie dłużej. Przez miejsca te przewija się też zwyczajnie więcej osób.
Maseczki ochronne powinniśmy też stosować wszędzie tam, gdzie mijamy innych ludzi. Przykładowo, na ulicy w centrum miasta, na osiedlu, parkingu pod supermarketem czy w trakcie niedzielnego spaceru w parku. Zachowanie dystansu społecznego to jedno, zasłanianie ust i nosa to drugie, nie powinniśmy stosować tych zasad zamiennie. Nośmy też maski w komunikacji miejskiej, przez jeden autobus czy tramwaj może przewinąć się w trakcie kilku kursów setki osób. Nawet jeśli konkretny kurs jest pusty, nie sposób mieć pewność, że ktoś z wcześniejszych pasażerów nie był zarażony.
Oprócz naszych prywatnych zasad nie zapominajmy też o śledzeniu aktualnych obostrzeń i respektowaniu zasad ustalonych przez właścicieli poszczególnych sklepów czy lokali. Jeśli ktoś nie życzy sobie, by narażać jego pracowników na zarażenie, załóżmy maskę. Nie szukajmy w tym drugiego dna, zbędnej ideologii czy polityki, po prostu bądźmy ludźmi i szanujmy innych.